Hello Sweethearts!
Znowu notka z opóźnieniem, za co bardzo przepraszam, ale tym razem spowodowana była króciutkim wyjazdem, który natchnął mnie do umieszczonych tutaj przemyśleń, więc nie ma tego złego :)
Ostatnie trzy dni spędziłam z Moim Lubym, w najbardziej magicznym mieście jakie znam, mojej wieloletniej architektonicznej miłości - Budapeszcie. Ze względu na to, w Budapeszcie można spotkać ludzi z każdego zakątka świata i każdej kultury, Mój Luby jest mężczyzną, który uwielbia długie włosy, ja mam na tym punkcie świra, a w dodatku jesteśmy gadułami i obserwatorami, zdarzyło nam się rozmawiać na temat mijanych na ulicach ludzi. Nie jest chyba wielkim zaskoczeniem, że głównie spowodowane było to wyglądem :)
Czytając tak wiele blogów i zaglądając na różne fora, już dawno zauważyłam, że nasze włosy diametralnie się różnią. Zaczynając od najprostszej klasyfikacji, pomijając oczywiście kolor i długość, rozróżniamy włosy proste/kręcone, wczytując się mocniej niektóre z nas doznawały szoku odkrywając jeszcze włosy falowane i różne typy skrętów, włosy cienkie/grube, miękkie/sztywne oraz, że nie wszystko jest takie na jakie wygląda. Przyglądając się kobietom na ulicach zaczęły mnie zastanawiać bardziej podstawowe różnice, te wynikające z tła rasowego.
Skąd wynikają różnice?
Skąd wynikają różnice?
Jeśli ktoś nie uważał w szkole na lekcjach, zrobię małą powtórkę.