Dlaczego nasze włosy nie są takie same?

Hello Sweethearts!

Znowu notka z opóźnieniem, za co bardzo przepraszam, ale tym razem spowodowana była króciutkim wyjazdem, który natchnął mnie do umieszczonych tutaj przemyśleń, więc nie ma tego złego :)
Ostatnie trzy dni spędziłam z Moim Lubym, w najbardziej magicznym mieście jakie znam, mojej wieloletniej architektonicznej miłości - Budapeszcie. Ze względu na to, w Budapeszcie można spotkać ludzi z każdego zakątka świata i każdej kultury,  Mój Luby jest mężczyzną, który uwielbia długie włosy, ja mam na tym punkcie świra, a w dodatku jesteśmy gadułami i obserwatorami, zdarzyło nam się rozmawiać na temat mijanych na ulicach ludzi. Nie jest chyba wielkim zaskoczeniem, że głównie spowodowane było to wyglądem :)
Czytając tak wiele blogów i zaglądając na różne fora, już dawno zauważyłam, że nasze włosy diametralnie się różnią. Zaczynając od najprostszej klasyfikacji, pomijając oczywiście kolor i długość, rozróżniamy włosy proste/kręcone, wczytując się mocniej niektóre z nas doznawały szoku odkrywając jeszcze włosy falowane i różne typy skrętów, włosy cienkie/grube, miękkie/sztywne oraz, że nie wszystko jest takie na jakie wygląda. Przyglądając się kobietom na ulicach zaczęły mnie zastanawiać bardziej podstawowe różnice, te wynikające z tła rasowego.

Skąd wynikają różnice?
Jeśli ktoś nie uważał w szkole na lekcjach, zrobię małą powtórkę.
 

Mój Must Have - Kallos Silk

Dzisiaj, zgodnie z obietnicą, którą dałam w jednej z pierwszych notek, opowiem Wam trochę o moim kolejnym must have.

Która z Nas nie słyszała o kallosach? Chyba nie ma takiej Włosomaniaczki :) Ze względu na ogromny wybór produktów dostępnych na rynku, dobrej dostępności i zabójczo niskiej ceny, jest to niemal obowiązkowa pozycja w łazience.
Moją absolutnie obowiązkową pozycją na wannie jest...

L-cysteina: hit czy kit?

Hello Sweethearts!

Jakiś czas temu zrobiłam dość spore zakupy półproduktowe, o czym szerzej pisałam w tym poście. Nadszedł więc już czas, żebym napisała co nieco o niektórych z nich.
Dzisiaj opowiem Wam jak spisała się (lub nie! Element zaskoczenia :) ) u mnie l-cysteina.

Aktualizacja włosów - Lipiec

Hello Sweethearts!

Nadszedł czas na kolejną aktualizację włosów. Strasznie szybko minął mi ten miesiąc. Było wiele do zrobienia, jeszcze więcej produktów do przetestowania, ale się udało.
Korzystając z okazji, że oswoiłam się już nieco z platformą i html'em, zmienił się również nieco wygląd bloga. Teraz jest dużo bardziej w moim stylu, mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu :)

Przejdźmy zatem do meritum.

Uff, jak gorąco!

Hello Sweethearts!
 
Na wstępie chciałam przeprosić Was gorąco, za lekką obsuwę z nowym wpisem.
Przez ten upał ciężko było myśleć, wychodząc spod prysznica zastanawiasz się czy jesteś "już" czy "znowu" mokra, a ubrania przyklejają się do każdej zasłoniętej części ciała... Żeby nie było, ja uwielbiam taką pogodę, ale tylko na egzotycznej plaży z kolorowym drinkiem w łapce ;)
Lato w mieście jest po prostu zabójcze, tym bardziej mieszkając w samym środku Aglomeracji Śląskiej, gdzie najzwyczajniej w świecie nie ma dokąd uciec przed upałem. Dlatego Włosomaniaczki zarówno z tych dużych, ale również tych mniejszych miast muszą sobie jakoś radzić. O ile te o krótkich włosach mają nieco mniejszy problem, to te długowłose przeżywają katusze.
Bowiem, co możemy zrobić, żeby włosy nadal były naszą ozdobą, ale nie działały na Nas jak rozgrzane na skórze piętno?
 
Moje Kochane, oto kilka pomysłów na upalne fryzury.

Kupiłam szampon bo... był różowy!

Hello Sweethearts!
 
Jakiś czas temu, jako domowa Włosomaniaczka, zostałam wysłana przez Mamunię do sklepu, w celu zakupienia włosowego myjadła, bo jej dotychczasowy szampon się skończył. No cóż, zdarza się.
Oczywiście nie mogłam kupić tego o co mnie prosiła, ponieważ widząc TEN szampon na półce, nie mogłam się powstrzymać.
 
Dlaczego?
Bo był różowy i ślicznie się mienił, a ja jestem klasyczną sroką i uwielbiam wszystko co się błyszczy :)
 
Przejdźmy zatem do rzeczy.

Wypadanie. Z czym to się je?

Hello Sweethearts!

Broniłam się przed tym wpisem dość długo. Nie chciałam na moim blogu powielać zagadnień, które są na 98% innych blogów, jednak kiedy kolejny raz koleżanka zagadnęła mnie: "Izuś, ratuj, włosy mi lecą!" stwierdziłam, że nie mogę być obojętna na cierpienie ;)

Tym bardziej, że moje włosy lecą na potęgę od zawsze.