Ulubieńcy lipca - wpis w zdjęciach | Haul | Kosmetyki | Ubrania


Jako, że zakupy robię co kilka miesięcy, dziś chcę Wam pokazać moich lipcowych ulubieńców, w których się zakochałam i postanowiłam przeprosić się z shoppingiem. Jesteście ciekawe?
No to zapraszam!

1. Biała, luźna bluzka wykończona koronką



Mój absolutny hit. Z mięciutkiej bawełny, na dekolcie wykończona gumką, która przepięknie marszczy całość i świetnie układa materiał na biuście. Dodatkowo na środku sznureczkowa kokardka. Koronka na rękawach i dole bluzeczki nie jest syntetyczna, sztywna ani "gryząca". Świetnie nadaje się do pracy pod marynarkę, albo na plażę w trakcie upałów.

2. Koszulowa bluzka z krótkim rękawem


Bluzeczka ma motyw przeuroczych kotwic, które w tym sezonie totalnie skradły moje serce. Materiał to również bawełna, przy dekolcie ma dwa guziki. Mam już dokładnie taką samą z rękawem 3/4 i z drobniejszym wzorem, dlatego nie mogłam się powstrzymać przed kupnem. 

3. Bluzka - mgiełka


Całym moim śląskim serduszkiem uwielbiam tego typu ubrania. Zwiewne, leciutkie i przewiewne. Nie wiem z jakiego jest materiału, ale wydaje mi się, że to coś z domieszką lnu, choć absolutnie nie jest "gryząca". Wykończona jest bawełnianą plecionką, a zakończona w kształcie litery V z frędzelkami. Piękna!

Kolię kupiłam z okazji wesela, na które wybieram się z Lubym za dwa tygodnie. Wygląda na solidną i ciężką, ale jej ażurowy, kwiecisty wzór nadaje całości lekkiego wykończenia. 

4. Miętowa bluzka - bombka


Bardzo lubię taki krój, ponieważ świetnie maskuje nie do końca płaski brzuch ;) Kupiłam ją również z myślą o weselu - prawda, że kolia świetnie do niej pasuje? 

5. Szerokie, zwiewne spodnie


Na zdjęciach nie potrafiłam uchwycić całego ich uroku. Mają rewelacyjne szycie, które sprawia, że w pierwszej chwili wyglądają jak zwykłe, eleganckie spodnie, jednak podczas chodzenia czy tańczenia, ukazuje się ich drugie dno - zszycie na zakładkę! Zdjęcie w prawym dolnym rogu powyżej chyba wystarczająco to obrazuje.


6. Kolczyki


Mam ogromną słabość do kolczyków i pierścionków. Tu, drobne, delikatne, szalenie dziewczęce. Białe kokardki, różowe serduszka, pudrowe różyczki i złote kotwiczki. Mówiłam już, że zakochałam się w kotwiczkach? :) 

7. Coś do twarzy


Skończył się mój ukochany żel do twarzy Biolaven, więc postanowiłam wypróbować Sylveco. Pachnie jak tabletki na gardło "tymianek i podbiał" :) Niestety za wcześnie, bym powiedziała Wam coś więcej na jego temat, ale jestem bardzo zadowolona.

Ostatnio zwracam bardzo uwagę na dokładne złuszczanie skóry na twarzy. Początkowo używałam do tego korundu mikrodermabrazyjnego - jeśli jesteście ciekawe jak wykonywałam taki peeling, koniecznie dajcie znać w komentarzach! Koniec końców skusiłam się na soniczną szczoteczkę z biedronki, ale jej silniczek pracuje nieco za mocno jak dla mojej twarzy, używam jej co 2-3 dni. Mała, różowa pierdółka skradła moje serce. To malutka szczoteczka z bardzo, bardzo miękkimi silikonowymi wypustkami, która świetnie nadaje się do codziennego rytuału oczyszczania twarzy.

8. Krem pod oczy Sylveco


Niejednokrotnie wspominałam Wam, że pracuję głównie na dwunastogodzinnych nocnych zmianach. Jako, że skóra wokół oczu jest bardzo delikatna, potrzebowałam mocno nawilżającego kremu, który dodatkowo zmniejszy zasinienie i obrzęki oraz zahamuje oznaki starzenia. W końcu nie jestem już po 20stce, tylko przed 30stką :) Nie zapeszając, chyba znalazłam krem idealny.

9. Yankee Candle - Passion Fruit Martini


To akurat prezent, ale zapach kompletnie mnie uwiódł. Owocowy, rześki, słodki. Totalnie w moim typie :)

10. Karta urodzinowa, czyścik do szczotek i chusteczki peelingujące


Najpiękniejszą kartkę z życzeniami dostałam od moich najwspanialszych na świecie przyjaciół (do kompletu ze świecą ;) ) co prawda dwa miesiące po terminie, ale przy moim systemie pracy i obowiązkach pozostałych osób w końcu udało nam się spotkać! Jeśli szukacie oryginalnego dodatku do prezentu w postaci np. takiej kartki, zapraszam TUTAJ KLIK  - moja kochana Martyna tworzy te cuda i wiele, wiele innych własnymi rękoma!

Czyścik do szczotek. Absolutny must have każdej włosoholiczki. Tangle teezer i szczotkę z włosia dzika czyści perfekcyjnie.

Chusteczki peelingujące z Biedronki. Są re-we-la-cyj-ne. Kupowałam chusteczki do demakijażu z myślą o urlopie, a peelingujące były do nich dodatkiem w dwupaku. Świetna alternatywa na wyjazd, można uch używać do całego ciała, a peeling naprawdę da się odczuć :)

Znacie te produkty? 
Może jesteście czegoś szczególnie ciekawe?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że z chęcią wrócisz tu znowu!

Buzi! :*