Hello Sweethearts!
Prawie udało mi się w tym tygodniu wstrzelić w niedzielę, jest czwartek ;) Za chiny ludowe nie potrafię sobie tak rozłożyć pielęgnacji, żeby niedziela dla włosów była w niedzielę, nie wiem jak Wy to robicie! :D
Zapraszam więc na Dzień Pielęgnacji z Dzezabell :)
W niedzielę wieczorem naolejowałam włosy od ucha w dół babydreamem, ze szczególnym uwzględnieniem końcówek. Ostatnio zapuściłam się w ich zabezpieczaniu i chyba wychodzą tego efekty. Mimo podcięcia ok 4 czy 5cm są szorstkie, sztywne, jakby pokarbowane i niemiłosiernie się plączą (dokładnie takie same były po przeproteinowaniu hydrolizowaną keratyną) ale odrzuciłam wszystkie proteiny, bo moim włosom nie służą, więc domyślam się, że są po prostu mega przesuszone. Całość zaplotłam w dość ciasny warkocz francuski, dzięki czemu mogłam przesiedzieć z olejem na głowie do samego rana w pracy ;)
Po tygodniu wcierania w mózg kozieradki mam już serdecznie dość jej zapachu, ale "na szczęście" poza aplikacją już go nie czuję, mój nos tak szybko się do rosołu przyzwyczaił. Nałożyłam więc jeszcze jedną warstwę i odczekałam godzinę, a potem umyłam włosy barwą pokrzywową z brązowym cukrem jako peeling skóry głowy. Długość potraktowałam balsamem na łopianowym propolisie nr 3 - po pierwsze, żeby nawet piana z barwy nie wpłynęła niekorzystnie na końcówki, a po drugie, żeby się go pozbyć.
Włosy odcisnęłam w ręcznik, żeby pozbyć się nadmiaru wody i wtarłam we włosy lnianą maskę Sylveco, która na swój debiut czekała miesiąc. Uznałam, że to dobry moment, żeby ją przetestować, zwłaszcza, że włosy zostały dość gruntownie oczyszczone. Całość zawinęłam koczek, podgrzałam suszarką i schowałam pod czepek. Całość spłukałam chłodną wodą.
W planie była jeszcze odżywka b/s Biosilk, którą dostałam w ramach współpracy kilka dni temu i jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi, ale efekt po masce sylveco był tak wspaniały, że nie chciałam już nic więcej nakładać.
Natomiast będąc we wtorek w aptece po wizycie u dentysty (zgroza!) udało mi się od pani farmaceutki wycyganić kilka próbek ;)
Włosy były po tych zabiegach idealnie gładkie, miękkie i sypkie, czyli takie, jakie nie były od dawna. Sądzę, że to zasługa lnianej maski, ale mam zamiar to dokładnie sprawdzić, bo po tym pierwszym razie śmiem twierdzić, że szykuje się must have :) Ponad to, dzięki brązowemu cukrowi skalp był ukojony i nawilżony, wręcz można było odczuć jaki jest miękki.
Dodatkowo, nieśmiało wtrącę, że dwa dni temu miałam taką małą rocznicę, a właściwie półrocznicę.
Jesteście ze mną już od 6 miesięcy, 2 dni i od 50 postów! Dziękuję Kochane! Mam nadzieję, że będziecie jeszcze dłużej i będzie Was jeszcze więcej, dzięki czemu będę miała jeszcze większą siłę i motywację do walki o wspaniałe włosy :)
A Wy, co dobrego zrobiłyście dla swoich włosów?
Nie zapomnijcie dodać mnie do obserwowanych, żeby być na bieżąco z nowymi wpisami, jak również zalajkować fan page KLIK i instagrama KLIK
Ja swój wpis dopiero szykuję, choć pielęgnacja już była ;]
OdpowiedzUsuńA u Ciebie brakuje zdjęcia...chciałabym je zobaczyć! :)
Ja tak praktycznie zawsze robię :D
UsuńTez chcialam zobaczyc :-D
UsuńWCIERANIE KOZIERADKI W MÓZG <3
OdpowiedzUsuńu mnie zawsze niedziela dla włosów to sobota :) bo wtedy mam najwięcej czasu :D
no i szkoda, że nie ma zdjecia :(
To tak, żeby zatęsknić za ich widokiem :D
UsuńGratuluję :) Też dostałam tą odżywkę i ją bardzo lubię. Proteiny moim włosom też nie służą :)
OdpowiedzUsuńchętnie zobacze zdjęcie ;) kiedyś próbowałam kozieradki ale nie wytrzymałam, zapach może bym jakoś przeżyła ale niestety nie jestem dobra we wcierkach, zawsze o nich zapominam i mam wrażenie, że nie docieram z nimi do skóry głowy. W jakiej cenie jest ta maska Sylveco ? :)
OdpowiedzUsuńInternety mówią, że ok 25zł. Oczywiście w zależności od sklepu od 20 do nawet 30zł ;) Ja kupiłam w sklepie zielarsko-kosmetycznym w Katowicach za bodajże 26zł.
UsuńSzkoda, że nie ma zdjęć włosów
OdpowiedzUsuńNie macie jeszcze dość moich włosów? :D
UsuńTa maska Sylveco bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuńmnie tez:P
UsuńMoje włosy nie znają żadnego kosmetyku z przedstawionych ;p
OdpowiedzUsuńTak poza tematem :) ale masz świetny zimowo-świąteczny nagłówek :D
OdpowiedzUsuńMam tą maskę lnianą, jeszcze jej nie używałam i jestem ogromnie ciekawa jak się u mnie spisze :)
Dziękuję! Starałam się ;)
UsuńU mnie też czekała, a teraz ja nie mogę się doczekać, aż jej znowu użyję ;)
Maska lniana kusi mnie od dłuższego czasu! Podziwiam cierpliwość do kozieradki :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie wystarczyło mi cierpliwości na zbyt długo ;)
UsuńTeż męczę się z kozieradką.... z początku widziałam mega efekt a teraz już jakby mniej działała :(
OdpowiedzUsuńJa zaniechałam kuracji ;)
Usuńteż chcę tę maskę sylveco ;)
OdpowiedzUsuńJa muszę sobie kupić oliwę, bo już nie mam czym olejować :) Życzę następnych 6 miesięcy i więcej :)
OdpowiedzUsuńdziękuję Kochana :*
UsuńTa maska z Sylveco od dawna za mną chodzi :)
OdpowiedzUsuńZa mną też musiała się nachodzić :)
Usuń