Po paskudnym wyrwaniu ósemki, kiedy początkowo mając znieczulenie okazałam się bardzo dzielna, Mój Luby postanowił zrobić mi prezent i zabrał na pachnące zakupy.
Oczywiście, żeby umilić mi powolne konanie, gdzie jedynym pożywieniem jest rozgnieciony banan i nie można mówić, bo wszystko sprawia ból, a wygląda się jak jak najedzony chomik.
Dziś zamierzam Wam przedstawić zapach, którego byłam najbardziej ciekawa. Czy się nim zachwyciłam? A może rozczarowałam?
Zapraszam!