Hello Sweethearts!
Być kobietą nie jest łatwo, o tym wiemy wszystkie. Być Włosomaniaczką jest jeszcze trudniej.
Zanurzamy się od tygodni w rutynie: szkoła, praca, obowiązki, szampon, odżywka i... Cholera, znowu mam odrosty! Kiedy farbowałam włosy? Ponad miesiąc temu... A byłam pewna, że minął góra tydzień!
I znowu to samo: jeśli idziemy do zaufanego fryzjera - pół biedy. Wiele kobiet farbuje jednak włosy w domu, nieraz nie stosując się nawet do instrukcji (Bo kto by to czytał? Przecież wystarczy wlać wszystko do miski, wymieszać, nałożyć, posiedzieć, zmyć i gotowe.) Sama byłam tego (nie)najlepszym przykładem.
Ile z Nas zna ten scenariusz? Chyba każda :)
Dlatego ja po latach rozjaśniania włosów zaparłam się w sobie, że chcę mieć zdrowe włosy i nie będę ich już farbować. Był grudzień 2013 roku, kupiłam jakąś drogeryjną farbę w kolorze najbardziej zbliżonym do mojego naturalnego i to był ostatni raz, kiedy farbowałam włosy.
Po półtora roku taplania włosów w różnych specyfikach, czytania blogów Włosomaniaczek, naszła mnie ochota na zmianę. Wybór był oczywisty.
Po kilku tygodniach porównywania kolorów, przeglądania zdjęć "przed/po" wybrałam Khadi ciemny brąz, głównie, żeby nadać włosom blasku, pogłębić kolor i może minimalnie przyciemnić chłodnym odcieniem. Hennę kupiłam na allegro, 150 g za niespełna 30zł - pachnie promocją ;) . Teraz należało wybrać odpowiedni moment. Zeszły piątek wydawał się być idealny, zaangażowałam więc Mamunię i działamy!
Kilka słów przypomnienia:
Henną potocznie nazywamy mniej lub bardziej naturalne farby, zarówno te do włosów, jak również do malowania na ciele - taki tatuaż utrzymuje się maksymalnie około 3 tygodni.
Zawsze pamiętajmy o zrobieniu próby uczuleniowej! Po egipskim tatuażu henną myślałam, że wydrapię sobie dziurę w ręce (nie jestem i nigdy nie byłam na nic uczulona) - więc domyślam się, że dla kogoś ze skłonnościami do uczuleń lub wrażliwą skórą może to być droga przez mękę.
Henną potocznie nazywamy mniej lub bardziej naturalne farby, zarówno te do włosów, jak również do malowania na ciele - taki tatuaż utrzymuje się maksymalnie około 3 tygodni.
Zawsze pamiętajmy o zrobieniu próby uczuleniowej! Po egipskim tatuażu henną myślałam, że wydrapię sobie dziurę w ręce (nie jestem i nigdy nie byłam na nic uczulona) - więc domyślam się, że dla kogoś ze skłonnościami do uczuleń lub wrażliwą skórą może to być droga przez mękę.
Henna sama w sobie to nic innego, jak barwnik roślinny produkowany z liści i pędów rośliny zwanej lawsonią bezbronną (Lawsonia inermis L.)
Jeśli już nie pamiętacie, tak moje włosy wyglądały "przed":
Jeśli już nie pamiętacie, tak moje włosy wyglądały "przed":
Do szklanej miski wsypałam mniej więcej połowę zielonego proszku z opakowania, którego zapach "na sucho" do złudzenia przypominał mi zieloną herbatę i był całkiem przyjemny. Do tego dodałam świeżo wyciśnięty sok z połowy dość dużej cytryny (na oko 3-4 stołowe łyżki), około dwóch łyżek balsamu łopianowego Green Pharmacy (panicznie bałam się hennowego przesuszu na mojej wysokoporowatej długości i końcach) i dopełniłam ciepłą wodą do konsystencji śmietany.
Mieszanie było torturą. Nie dość, że grudki nie dawały się rozmieszać (używałam pędzla do farb) to jeszcze ten zapach... Rozrobiona henna pachniała mi, najzwyczajniej w świecie, obornikiem. Z pewnością nie był to "specyficzny zapach ziół", ani nawet zapach "mokrego siana", o którym czytałam na innych blogach. Dla mnie i mojej Mamuni henna pachniała po prostu gnojówką.
Ale czego się nie robi...
Całą miskę zawinęłam (bardzo szczelnie!) stretchem i zostawiłam w ciepłej kuchni do utlenienia.
Niestety nie wytrzymałam za długo, więc moja mikstura odpoczywała tylko około 6h. Postanowiłam, że chcę to mieć już za sobą i nakładamy.
Umyłam więc włosy barwą pokrzywową, osuszyłam ręcznikiem i delikatnie rozczesałam tangle teezer.
Na moje włosy za zapięcie stanika, dość gęste, henny wystarczyło na styk. Mamunia stwierdziła po prawie 1,5h nakładania, że wiszę jej dobre wino. Nie dość, że konsystencja była fatalna - nakładało się to jak błoto (henna nie ma "poślizgu" takiego jak farby) to jeszcze ten zapach.
Udało się, teraz na głowę czepek (był dołączony do opakowania) i różowy ręcznik spisany na straty. Tak upiększona paradowałam po domu 4h. Chociaż właściwie po 15 minutach doszłyśmy do wniosku, że obejrzymy jakiś film, bo przy każdym moim najmniejszym ruchu zalatywało oborą :)
Po czterogodzinnej mumifikacji przed telewizorem stwierdziłam, że idę zmywać. Spłukiwałam ciepłą wodą, do momentu aż zaczęła spływać czysta, co trwało dobrą chwilę. Już przy spłukiwaniu czułam, że włosy są sztywne, szorstkie i tępe. Nie byłam zachwycona. Pozwoliłam im chwilę przeschnąć i wysuszyłam zgodnie z instrukcją chłodnym nawiewem suszarki. W tym momencie zauważyłam już niesamowity blask, a włosy mimo, że widocznie przesuszone, były bardzo miękkie i przyjemne w dotyku. Gdy były już całkowicie wysuszone, nie zauważyłam żadnej różnicy w kolorze, przez co byłam lekko zawiedziona, mimo świadomości, że na samych włosach kolor utlenia się i ciemnieje jeszcze do 3 dni. Z powodu przesuszu nie mogłam się powstrzymać i wtarłam w końce kilka kropel olejku z pestek śliwki - przy okazji miałam nadzieję, że zabije trochę zapach. Nie zabił.
W ciągu kolejnych dwóch dni kolor rzeczywiście minimalnie się pogłębił, włosy pięknie błyszczały, ale fatalnie pachniały - zapach ani trochę nie wywietrzał. Chyba z tego powodu (i dzięki spuszonej brakiem nawilżenia długości) zafundowały mi nie jeden, ale dwa bad hair days, dlatego nie zrobiłam zdjęć "zaraz po", bo nie miałoby to najmniejszego sensu.
Nadszedł więc poniedziałek. Hurra! Mogę dziś umyć włosy! I nałożyć maskę! I przestaną tak śmierdzieć! Nie przestały. A głębia koloru, z której tak się cieszyłam, zniknęła za dotknięciem nie czarodziejskiej różdżki, a szamponu babydream. Jako, że musiałam dość szybko wyjść z domu, nałożyłam tylko na kilka minut balsam łopianowy. Chciałam wysuszyć je chłodnym nawiewem, ale ostatecznie nigdzie nie wyszłam, więc wyschły samodzielnie. Niestety Mamuni nie było w domu, dlatego zdjęcia zostały zrobione dopiero we wtorek (dla przypomnienia: henna nakładana była w piątek) i obecnie włosy prezentują się jak na zdjęciu powyżej.
Konkluzja:
Tutaj porównanie z 12 i 23 czerwca, czyli poza henną, niespełna dwa tygodnie różnicy. Jak widać, włosy straciły swój rudawy połysk i (zgodnie z obietnicą producenta) nabrały chłodnych tonów. To zdecydowanie na plus, zależało mi na tym efekcie. Kolor jest nieco bardziej wyrównany i nie widać już różnicy między częścią naturalnego odrostu i farbowaną długością. Specjalnie do tego porównania wybrałam dwa zdjęcia zrobione bez flesza, żeby było widać, że włosy minimalnie bardziej błyszczą. Ewidentnie widać też, że jest ich więcej. Niestety nie urosły i nie zagęściły mi się w magiczny sposób, a jedynie są troszkę pogrubione dzięki hennie i nadal lekko przesuszone.
po lewej zdjęcie z 12.06, po prawej z 23.06 |
Dodam jeszcze, że zapach zniknął całkowicie dopiero późnym wieczorem we wtorek.
Czy powtórzę farbowanie? Mimo wszystko tak, podoba mi się blask włosów i zostało mi przecież jeszcze pół opakowania :)
Czy kupię kolejne opakowanie? To zależy, czy za drugim razem kolor się widocznie pogłębi, na trochę dłużej niż do pierwszego mycia. Być może teraz była to kwestia zbyt krótkiego utleniania (mówi się, że rozmieszana henna powinna odstać 12-24h przed nałożeniem, wtedy kolor jest bardziej intensywny i trwały). Jeśli tak się stanie, nawet ten zapach przeżyję.
A Wy farbowałyście kiedyś włosy henną?
Czy Wam też tak niemiłosiernie śmierdziała?
A może macie jakiś inny pomysł, dlaczego w moim przypadku henna prawie nie złapała?
Piękne masz włoski! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! :* Ale to dopiero początek walki tak naprawdę ;)
UsuńSzczerze mówiąc, problemem może być tu marka henny, jakiej użyłaś. Marki Khadi są dwie - ta podobno jest gorszej jakości i nie jest tą klasyczną, hinduską Khadi.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na rozdanie: http://lustlure.blogspot.com/2015/06/pierwsze-rozdanie-u-love-nature-beauty.html
O, dobrze wiedzieć! Gdzieś w internecie znalazłam informację, że to tylko zmieniona grafika, dlatego zdecydowałam się na zakup. Kolejnym razem kupię "standardową" Khadi :)
UsuńSpora różnica, włosy wyglądają na zdrowsze :)
OdpowiedzUsuńCiemny brąz khadi ma w składzie indygo do którego nie dodajemy cytryny bo ginie w kwaśnym środowisku. Ciemny brąz najlepiej zalać wodą o temperaturze około 50 stopni i nakładać zaraz po przestygnieciu ( tak żeby nie poparzyc skóry) może następnym razem skusisz się na przygotowanie henny w ten sposób? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! To ważna uwaga, nigdzie nie doczytałam się, że indygo ma takie właściwości. Wobec tego kolejnym razem na pewno nie dodam cytryny i mam nadzieję, że efekt będzie lepszy :)
UsuńPróbowałam kiedyś farbowaś włosy henną Khadi z amlą i jatrophą według przepisu, dołączonego do opakowania. A tam było napisane, że tej akurat henny nie trzeba utleniać. To jej nie utleniłam. Efekt? Henna kompletnie nie zafarbowała moich włosów :( Miałam tylko na nich lekko żółtawa poświatę :(
OdpowiedzUsuńA już drugą połowę (tej samej henny) po tygodniu zalałam sokiem z 3 cytryn i na 8 godzin zostawiłam, by się utleniła. W efekcie miałam przepiękny, kasztanowy kolor na włosach.
Następnym razem będę utleniać hennę jeszcze dłużej i absolutnie nie będę trzymać się przepisu, który daje sprzedająca pani w Helfy ;)
Może spróbuj tę pozostałą część henny następnym razem utlenić? Bo rzeczywiście słabo Ci złapały włosy kolor...
A co do zapachu, to mi akurat on nie przeszkadza.
Pozdrawiam!
Tym razem moja niecierpliwość wygrała, kolejnego dnia szłam na urodzinową imprezę, a że było stosunkowo późno, utlenianie było chyba za krótkie. Jak trzeba będzie, to i na dwa dni odłożę tego śmierdziuszka :D
UsuńPozdrawiam kochana! :*
Bardzo lubię włosy po hennie :) Są wyraźnie grubsze oraz błyszczące :)
OdpowiedzUsuńTo fakt, już podczas suszenia były cudowne, byłabym całkiem zadowolona (nawet pomimo braku koloru) gdyby nie ten zapach :)
UsuńPozdrawiam!
U mnie z rozjaśnianych włosów błyskawicznie wypłukiwała się każda farba - fryzjerska, ziołowa, henna.. Dopiero po drugim farbowaniu henną kolor został ze mną na dłużej. Trzeba być wytrwałym, można też zaopatrzyć się w odżywkę zakwaszającą albo zrobić po farbowaniu płukankę octową - z tego co wiem, powinna zamknąć łuski włosa, przez co farba będzie trzymać się dłużej..
OdpowiedzUsuń