Przeglądając bloga, żeby sprawdzić kiedy ostatnio pisałam recenzję produktu do włosów, okazało się, że ostatnia recenzja była aż miesiąc temu! Zatem dziś chcę Wam przedstawić serię produktów, którymi jestem totalnie oczarowana. Bioelixir Macadamia Oil + Collagen. Miałam swego czasu olejek do włosów z tej serii i pamiętam, że uwielbiałam jego zapach, dlatego bardzo ucieszyłam się z możliwości przetestowania dla Was całej serii.
Zapraszam!
Szampon.
Znajduje się w butelce 250 ml, w pięknej, pomarańczowo-różowej, energetyzującej kolorystyce.
Znajduje się w butelce 250 ml, w pięknej, pomarańczowo-różowej, energetyzującej kolorystyce.
Skład:
Aqua (woda), Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Glycol Distearate, Parfum (Fragrance), Laureth-2, PEG/PPG-120/10, Trimethylolpropane Trioleate, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Cocamide MEA, Laureth-10, Polyquaternium-7, Benzyl Alcohol, Citric Acid, Hydrolyzed collagen, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazoilnne
Woda, mocna substancja myjąca, sól, łagodna substancja myjąca, emolient tłusty, zapach, emulgator, humektant, rozpuszczalnik, stabilizator emulsji i wzmacniacz lepkości kosmetyku, detergent z grupy SLSów, detergent myjący, substancja myjąca, substancja kondycjonująca, alkohol aromatyczny, regulator pH, hydrolizowany kolagen, olej macadamia, konserwant, konserwant.
Niestety, skład nie zachwyca. Tytułowy kolagen i olej z orzeszków macadamia praktycznie na samym końcu, grubo za zapachem. Nie warto się więc łudzić, że zadziałają. Szampon jest mocnym zdzierakiem, ma aż trzy silne detergenty i dwa łagodniejsze.
Maska.
Duuuży plus za wygodne opakowanie. Tuba stawiana na głowie, z wygodnym zamknięciem, które nie grozi połamaniem paznokci. Utrzymana w takiej samej kolorystyce jak szampon, bardzo ładnie wygląda pod prysznicem, czy na wannie.
Duuuży plus za wygodne opakowanie. Tuba stawiana na głowie, z wygodnym zamknięciem, które nie grozi połamaniem paznokci. Utrzymana w takiej samej kolorystyce jak szampon, bardzo ładnie wygląda pod prysznicem, czy na wannie.
Skład:
Aqua (Woda), Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipalmitoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Parfum (Fragrance), Methoxy PEG/PPG-7/3, Aminopropyl Dimethicone, Benzyl Alcohol, Propylene Glycol, Triticum Vulgare Sprout Extract (Triticum Vulgare Sprout (Wheat) Extract), Sodium Hydroxide, Bambusa Vulgaris Sap Extract, Methylchloroisothiazolinone, Hydrolyzed collagen, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Methylisothiazolinone.
Woda, emolient tłusty, detergent, humektant, zapach, silikon rozpuszczalny w wodzie, silikon usuwalny łagodnym detergentem, alkohol aromatyczny, humektant, ekstrakt z kiełków pszenicy, wodorotlenek sodu - alkalia o właściwościach żrących, maksymalne stężenie w profesjonalnych produktach fryzjerskich wynosi 4,5%, wyciąg z bamubsa, konserwant, hydrolizowany kolagen, olej z orzeszków macadamia, konserwant.
Ponownie składem producent się nie popisał. To chyba jeden z gorszych jaki miałam okazję analizować. Wodorotlenek sodu, stosowany w kosmetyce jako substancja myjąca (głównie do produkcji mydeł) jakoś nie pasuje mi w masce do włosów. Ufam, że laboranci, chemicy i kosmetolodzy wiedzą jakich ilości i stężeń używać (zwłaszcza, że NaOH występuje już po zapachu, czyli w ilości śladowej) jednak umieszczenie takiego składnika w masce do włosów, który po rozpuszczeniu w wodzie tworzy silnie żrący ług sodowy... No nie, ja się na to nie piszę. Mimo, że zapach obłędnie piękny.
Olejek.
Skład:
Ponownie składem producent się nie popisał. To chyba jeden z gorszych jaki miałam okazję analizować. Wodorotlenek sodu, stosowany w kosmetyce jako substancja myjąca (głównie do produkcji mydeł) jakoś nie pasuje mi w masce do włosów. Ufam, że laboranci, chemicy i kosmetolodzy wiedzą jakich ilości i stężeń używać (zwłaszcza, że NaOH występuje już po zapachu, czyli w ilości śladowej) jednak umieszczenie takiego składnika w masce do włosów, który po rozpuszczeniu w wodzie tworzy silnie żrący ług sodowy... No nie, ja się na to nie piszę. Mimo, że zapach obłędnie piękny.
Olejek.
Skład:
Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum (Fragrance), Benzophenone 3, Hydrolyzed collagen, Macadamia Ternifolia Seed Oil, C.I. 26100 (D&C Red n 17), C.I. 47000 (D&C Yellow n 11), C.I. 61565 (D&C GREEN 6)
Silikon usuwalny mocnym detergentem, silikon usuwalny łagodnym detergentem, substancja zmiękczająca, zapach, filtr UV, hydrolizowany kolagen, olej z orzeszków macadamia, czerwony barwnik, barwnik żółty, barwnik zielony.
Tutaj już jest minimalnie lepiej, jednak kolejny duży minus za to, że ponownie kolagen i macadamia jest po zapachu, czyli w śladowej ilości. Plus za filtr UV, silikony są w tego typu produkcie nieodłączne, choć widziałabym ich łagodniejsze wersje. Zapach ponownie obłędny.
Suchy szampon.
Skład:
Butane, Isobutane, Propane, Alkohol denat., Aluminium Starch Octenylsuccinate, Isopropyl Myristate, Silica, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Parfum.
gaz napędowy - rozpuszczalnik, rozpuszczalnik, spieniacz - ułatwia rozpylanie, rozpuszczalnik, sól aluminium - pochłania sebum, wilgoć i pot, ciekły wosk, krzemionka - substancja matująca, olej z orzeszków macadamia, zapach.
Czarny koń, tak myślałam. Plus za macadamię przed zapachem (Brawo Wy!) ale, ale, co my tu mamy? Sól aluminiowa? Budulec samolotów i puszek do piwa, substancja toksyczna. Blokuje gruczoły potowe, co może być rakotwórcze. Może powodować wysypkę i podrażnienie. No cóż. Ciekły wosk może działać komedogennie, tworzy film na włosach. Zamiast czarnego konia pojawiła się zdychająca kobyła.
Podsumowanie.
Cała seria pachnie obłędnie i ma piękne opakowania.
Po szamponie pojawił się u mnie łupież, więc oddałam go mamie i jest zachwycona.
Maska była ok, typowy średniaczek, którą też oddałam mamie i jest zachwycona jeszcze bardziej. Po tym duecie jej włosy wspaniale się rozczesują, są miękkie, pięknie błyszczą i po wyschnięciu mają lepiej zdefiniowany i mocniejszy skręt.
Suchy szampon w aerozolu 150ml, który skończył się po 4 użyciach i bardzo ciężko się wyczesywał ze względu na mocne zabielenie włosów. Nie sięga Batiste do pięt.
Olejek jest (niestety!) jedynym produktem, który mogę z czystym sumieniem polecić. Po podcięciu moich włosów używałam tylko jego i zauważyłam, że końce są nadal ostre, nie rozdwajają się i są nawilżone.
Zachęcam Was jednak do przetestowania całej serii na własnych włosach. Sądzę, że katastrofy nie będzie, a może u Was zdziała cuda. Pamiętajcie, to, że u mnie się nie sprawdziły te kosmetyki, nie znaczy, że u Was będzie tak samo.
Wszystkie produkty są dostępne tutaj, w Bosco Design, aktualnie w 40% promocji, wiec - KLIK.
Podobno ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi - no cóż... Tak się złożyło, że jakże przypadkowo natrafiłem na Twój kolorowy blog. Brakuje jeszcze kucyków i tęczowych babeczek, ale nie o tym będę dzisiaj pisał. Klasycznie, lecimy z punktami:
OdpowiedzUsuń1/ Niesamowite! Przeglądałaś bloga z ciekawości i zorientowałaś się, że pisałaś recenzję AŻ miesiąc temu! Nieładnie... Bardzo nieładnie. Ale to czekaj... problemy z pamięcią? :(
2/ Szkoda, że już nie uwielbiasz zapachu olejku którego miałaś. Biedny olejek.
3/ Faktycznie skład nie zachwyca. Ani ten polski, ani ten po łacinie.
4/ Całe szczęście że ma łagodniejsze detergenty. Te mocniejsze nie wytrzymają presji... Przecież detergent to detergent...
5/ Ja też staję na głowie by zrozumieć przekaz tuby na głowie. Czyli jeżeli tuba stawiana jest na głowie, to ja staję na klapce? (podobno jestem człowiekiem)
6/ Mama zawsze uratuje sytuację. Zawsze...
7/ Brawo Ja
Reasumując - Składnia o dziwo poprawna, rzucasz różnymi dziwnymi słowami, których 3/4 ludzi na planecie Ziemia nie zrozumie. Przeplatasz je z mową potoczną i... no właśnie - nie ma się do czego doczepić, poza tym, że czasem zmieniasz temat. Można się przyczepić, że blog jest prowadzony w formie artykułu naukowego. Ja bym tu dodał więcej lifestyle'u, więcej o sobie. Kim Ty jesteś? Jakiego koloru była oranżada na Twoich siódmych urodzinach? Czy to jest prezentacja naukowa? Jeżeli tak - super, jeżeli nie - też ok.
PS: Pisz z błędami - wtedy zachowam swoją pracę.
Amen. Kurtyna.
Haha, dawno się tak nie ubawiłam. Skoro już trafiłeś na mojego bloga, z czego swoją drogą niezmiernie się cieszę, odpowiem również w punktach. No to lecimy!
Usuń1. Jeśli przeglądałeś mojego bloga, pewnie zauważyłeś, że kiedyś recenzji było dużo więcej, stąd moje zaskoczenie.
2. Czytanie ze zrozumieniem: zapach olejku (jak i całej serii) nadal uwielbiam. Olejek sam w sobie również.
3. Tutaj skargę możesz napisać najwyżej do producenta, cóż poradzić?
4. Presja na detergentach? Są delikatniejsze składniki :)
5. Kolokwializm i... czepialstwo z Twojej strony.
6. Mama zawsze pomaga, co Cię w tym dziwi?
7. Brawo Ja.
P.S. Lubię pisać, ale nie lubię błędów. Co w tym złego?
P.S. 2. Nie pamiętam, jaką miałam oranżadę na siódmych urodzinach, smuteczek :(
1/ Przeglądałem i zauważyłem. Dziwne, że Ty tego wcześniej nie zauważyłaś :)
Usuń2/ Pisanie ze zrozumieniem: Skoro uwielbiasz, to czemu piszesz, że uwielbiałaś?
3/ Cóż poradzić? Nie kupować, albo napisać skargę. Sama sobie odpowiedziałaś.
4/ Oczywiście. Detergenty nie mają szans.
5/ Czepialstwo jak najbardziej. I sarkazm też. Taki bonus.
6/ Nic mnie nie dziwi. Od kiedy stwierdzenie faktu jest oznaką zdziwienia?
7/ Brawo Ty.
P.S. Nic. Poszukaj sarkazmu. To nie jest takie trudne :)
P.S. 2. Nie przejmuj się. Da się z tym żyć :)
Wiele osób mogłoby pomyśleć, że skakuję Twój komentarz, ale dla mnie to konstrukywna krytyka, za którą - chapeau bas - stokrotne dzięki.
UsuńZwrócę uwagę na błędy, które mi wytknąłeś, dzięki temu może nie trafię (a może właśnie trafię?) na Twojego bloga.
Z tym akurat nie będzie żadnego problemu - rhetoricalhatred.blogspot.com
UsuńPrzy okazji uprzedzę Cię, że przejżałem Twoje posty od marca i całkiem przypadkiem je skomentowałem. Oczywiście po swojemu. Cieszę się, że nie skasowałaś komentarza i że dowiedziałaś się czegoś nowego.
Pozdrawiam.
Ktoś tu ma wybitne poczucie humoru ;))) Mi ten skład póki co nie zrobił krzywdy, ale znając moje zamiłowanie do testowania pewnie nie zdąży ;))) Co do mam, zawsze ratują sytuację i córki i odwrotnie :)) Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :) Dlatego ja kosmetyki oddaję dalej - nic się nie marnuje. Ot, taka forma dbania o środowisko ;)
UsuńTak myślałam, że olejek sprawdził się najlepiej :) Ja raczej nie przywiązuje znacznej uwagi do opinii mniej pozytywnych:) wychodzę z nałożenia, że skoro u kogoś się nie sprawdziło nie znaczy, że u mnie będzie tak samo :):* sama na własnej skórze a dokładnie buzi się przekonałam :):*
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że masz takie podejście :) Ja zawsze staram się to podkreślać, że na blogu pojawiają się moje subiektywne opinie i nikt nie musi się z nimi zgadzać. :*
UsuńChociaż mam zupełnie inne zdanie na temat tych produktów, recenzja bardzo mi się spodobała. Teraz kiedy ktoś mnie zapyta, jaki te produkty mają skład, będę podawać link do twojego bloga, bo twój opis nie pozostawia żadnych pytań :)
OdpowiedzUsuńBtw, też testuję kosmetyki na swojej rodzinie :D
Bardzo dziękuję :)
UsuńO, widzę, że nie tylko moja mama ma ten "przymus" ;)
Pozdrawiam :*
Ostatnio widziałam ten olejek w biedronce, ale się nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo go lubię :)
Usuńjuż któryś raz je widzę na blogach, jakoś mnie nie zachwycają , generalnie chyba bym ich nie kupiła
OdpowiedzUsuńJa już do nich też nie wrócę :)
UsuńFajnie, że wrzuciłaś skład. Spodziewałam się lepszego, więc nie widzę sensu zakupy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dla czytelników wszystko :) :*
Usuń