Hello Sweethearts!
Na wstępie chciałam przeprosić Was gorąco, za lekką obsuwę z nowym wpisem.
Przez ten upał ciężko było myśleć, wychodząc spod prysznica zastanawiasz się czy jesteś "już" czy "znowu" mokra, a ubrania przyklejają się do każdej zasłoniętej części ciała... Żeby nie było, ja uwielbiam taką pogodę, ale tylko na egzotycznej plaży z kolorowym drinkiem w łapce ;)
Lato w mieście jest po prostu zabójcze, tym bardziej mieszkając w samym środku Aglomeracji Śląskiej, gdzie najzwyczajniej w świecie nie ma dokąd uciec przed upałem. Dlatego Włosomaniaczki zarówno z tych dużych, ale również tych mniejszych miast muszą sobie jakoś radzić. O ile te o krótkich włosach mają nieco mniejszy problem, to te długowłose przeżywają katusze.
Bowiem, co możemy zrobić, żeby włosy nadal były naszą ozdobą, ale nie działały na Nas jak rozgrzane na skórze piętno?
Moje Kochane, oto kilka pomysłów na upalne fryzury.
Najwygodniejsze moim zdaniem są wszystkie odmiany koczków. Nawet zrobione niedbale, latem nikt nie zauważy, że nie czesałyśmy się po opuszczeniu łóżka ;) Dodatkowo, będąc na plaży czy basenie, możemy bez problemu naolejować włosy, co zabezpieczy je przed promieniowaniem UV, chlorem czy solą.
Kucyki. Nie, nie chodzi mi o przesłodkie Kucyki Pony ;) Te zwykłe "końskie ogony" lub te nieco bardziej efekciarskie to chyba najprostsza możliwa fryzura, którą wykonają nawet te z Nas, które są uzdolnione inaczej.
Warkoczowe wariacje. Tu mamy setki możliwości: francuskie, holenderskie, z dwóch, trzech, czterech, a nawet pięciu pasm. Mogą być pięknym rozwinięciem kucyka, pięknym wykończeniem koków, lub ozdobą samą w sobie. Ja uwielbiam kłosy, w niemal każdej odsłonie.
Ja osobiście jestem ogromną fanką upięć na rozpuszczonych włosach, takich jak między innymi to poniżej. Przy takim upięciu można się chwalić imponującą długością, falami czy blaskiem, a jednocześnie nic nie fruwa przy twarzy, włosy nie lepią się do mokrego czoła i nie wchodzą do oczu. Paradoksalnie, w tego typu fryzurach jest mi najchłodniej.
Na koniec, jako bonus, pokażę Wam kilka fryzur na moich* włosach, które za każdym razem robiła mi koleżanka na uczelni. Oczywiście podczas szalenie interesujących wykładów ;)
*Zdjęcia były wykonywane różnymi aparatami, w różnych warunkach i w różnych odstępach czasu, ale zdecydowanie wszystkie trzy były zrobione jeszcze na długo przed nadejściem wiosny.
Jakie fryzury lubicie najbardziej na upalne dni?
Może macie jakieś swoje ulubione, które mnie nie przyszły do głowy?
A może wolicie nosić rozpuszczone włosy?
Chciałabym się nauczyć robić kłosa,ale nie mam talentu do takich rzeczy.
OdpowiedzUsuńJa potrafię zrobić kłosa tylko z boku, z tyłu za chiny ludowe mi się nie udaje ;)
UsuńPiękne fryzury, ja umiem zrobić tylko kucyka :p
OdpowiedzUsuńJa w czasie upałów akurat byłam na urlopie, łaziłam po szlakach i był taki skwar, że bez upięcia włosów nie dałabym rady! :)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj zawijam jakiś koczek albo plotę warkocza ;) Bardziej misterne fryzury niestety nie specjalnie mi wychodzą, i też niezbyt długo się utrzymują ;p
OdpowiedzUsuńMam ostatnio niestety podobnie... Nie wiem do końca, czy w końcu olejowanie przynosi skutki (po 1,5 roku!) czy zmieniła mi się porowatość zniszczonych partii na niższą, ale nic mi się na włosach nie trzyma w ostatnim czasie :(
UsuńKiedy miałam bardzo długie włosy zawsze wiązałam koczka w takie upały, ale odkąd mam takie do ramion niestety nie mogą związać koczka i właściwie nic z nimi zrobić w taki upał.
OdpowiedzUsuń