Umyłam włosy, wyglądają na tłuste!

Hello Sweethearts!

Dziś będzie trochę teorii, do której opisania natchnęło mnie dzisiejsze... Mycie włosów :)
Kiedy nasze włosy są przenawilżone, obciążone, a kiedy niedomyte i jak to rozróżnić?
Historia jest krótka. Moje włosy z racji długoletniego rozjaśniania, są na długości zawsze suche. Nawet bardzo. Za bardzo. Miesiącami uciekałam od protein i nakładałam na głowę (a zwłaszcza długość) to, co mogło je nawilżyć. Do masek dodawałam glicerynę, pantenol, mleczko pszczele w glicerynie, a do tego olej i mycie odżywką. Czasem wszystko naraz. Aż się prosi o katastrofę, wiem. Tak było do dzisiaj, kiedy dołożyłam jeszcze płukankę z siemienia lnianego. Bo przecież mam przesuszone po hennie włosy.


Co więc jest nie tak?

Włosy umyte balsamem na łopianowym propolisie i z nałożonym wszystkim tym, co wymieniłam powyżej, szalenie długo schły. Po siemieniu to u mnie normalne, więc się nie przejęłam. W końcu wyschły i wyglądają, jakbym ich w ogóle nie myła. Są przyklapnięte, bez życia, wyglądają na wilgotne i się strączkują.

Dlaczego?

Odpowiedź nr 1. Nie domyłam ich odżywką. Zdarza się, nie ma co się rozpisywać.

Odpowiedź nr 2. Są obciążone (serum olej + odżywka, mycie odżywką, maska i płukanka) sporo.

Główne cechy włosów obciążonych:
  • strąki,
  • brak połysku i matowość włosa,
  • niezdrowy połysk, skutek przetłuszczenia,
  • brak objętości,
  • „przyklap” u nasady włosów,
  • niemożność ułożenia fryzury.
Obciążenie włosów jest rezultatem:
  • nadmiaru środków do stylizacji,
  • nadbudową kosmetyków na trzonie włosa,
  • odstawienia szamponów oczyszczających,
  • przedawkowania z maskami, olejkami i kuracjami do włosów.
Teoretycznie wszystko się zgadza, poza środkami do stylizacji i brakiem połysku. Ale...

...Jest jeszcze odpowiedź nr 3. Przenawilżyłam włosy półproduktami dodanymi do maski i płukanką z siemienia lnianego.

Cechy przenawilżenia włosów:
  • są gładkie i miękkie,
  • szybciej niż zwykle się przetłuszczają,
  • mają zmniejszoną objętość,
  • strączkują się,
  • długo schną.
Jest to rezultat nadmiernego nawilżania oraz niedoboru protein.

Na każdą z tych trzech ewentualności, mam jedno rozwiązanie. Mianowicie umycie włosów szamponem oczyszczającym z SLS, w moim przypadku jest to barwa pokrzywowa, która mnie ratuje w takich sytuacjach. Będę również dodawała do masek protein, na przykład hydrolizowanej keratyny lub jedwabiu, kolagenu i elastyny, czy zwykłego jajka. Po jednym, lub maksymalnie dwóch myciach, wszystko powinno wrócić do normy. W tym czasie mam zamiar doszkolić się jeszcze bardziej z równowagi PEH. :)

Macie, lub miałyście kiedyś taki problem?

4 komentarze:

  1. Miałam już problem z przenawilżeniem :D :D dłuugo zastanawiałam się co się z włosami dzieje - przecież je nawilżam, dokładnie myję, a wyglądają ciągle na mokre :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaaak! I dzięki temu już wiem co moim włosom zaszkodziło. Zbyt częste stosowanie oleju. Oil Therapy (chociaż na prawdę jest genialny! i starcza na bardzo długo! ale włosy są mocno przyklapnięte. Zwłaszcza u nasady) i dwa, zwykły Kujawski którego dodaję do mikstury z jajka... i być może brak protein? spróbuję teraz samym jajkiem, bez oleju i odżywek, tylko samą pokrzywą. :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że z chęcią wrócisz tu znowu!

Buzi! :*