Trochę oleju do głowy?

Hello Sweethearts!

Która z Nas nie słyszała o olejowaniu? Dla starych wyjadaczek olejowanie jest tak samo oczywiste jak to, że farbowanie niszczy włosy. Młodsze z Nas, często nie wiedzą o co to całe halo, po co wylewać sobie olej na głowę, przecież włosy będą tłuste.
Otóż nie.
Ale o tym przeczytacie za chwilę.
 
 


Olejowanie - mityczny zabieg stosowany od tysiącleci przez Hinduski i Arabki. To właśnie sekret ich pięknych, lśniących włosów.
Ale jak to zrobić, żeby nasze włosy były tak piękne jak ich?

 
Nie będę się teraz skupiała na doborze oleju, tylko na metodach olejowania, bo uważam, że najlepiej wypróbować jaką metodą zadziała najlepiej zwykła oliwa z oliwek, a dopiero później możemy się skupić na doborze oleju idealnego. Oczywiście może zaistnieć sytuacja, kiedy oliwa nie sprawdzi się zupełnie, wtedy najlepiej sięgnąć po olej, który wykorzystamy w kuchni, na przykład lniany czy sezamowy. Dzięki temu nie będziemy miały wrażenia straty pieniędzy.
 
Dobra, mamy olej i co? Tak po prostu wylać go na głowę?
 
Prawie :)
 
Najprostsza metoda, olejowanie na sucho.
Nakładamy olej na suche, nieumyte wcześniej włosy. Ja osobiście dzielę włosy na kilka pasm, wylewam trochę oleju na dłoń i wcieram kolejno w każde pasmo, aż odniosę wrażenie, że każdy włos jest pokryty olejem.
 
Nr 2. Olejowanie na mokro.
Tak naprawdę odbywa się tak samo, jak olejuje się włosy suche. Jednak wcześniej włosy należy zwilżyć (nie moczyć tak, by z nich kapało!). Włosy powinny być tylko lekko wilgotne, najlepiej od ciepłej wody, która rozchyli nieco łuski, co pozwoli dobroczynnemu olejowi wchłonąć się bardziej w strukturę włosa. Olejowanie zbyt mokrych włosów sprawi, że większość oleju po prostu z nich spłynie.
 
Olejowanie "na rosołek".
Z tego co czytam, sprawdza się u bardzo wielu z Was. Polega na nalaniu do miski ciepłej (nie gorącej!) wody, oraz 1-2 łyżek stołowych wybranego oleju, oraz zanurzeniu w tym właśnie "rosołku" włosów na kilka minut. Średnio wygodna metoda, ale jeśli działa, to czemu nie :)
 
Serum olejowe.
Moja ulubiona metoda. Sądzę, że świetnie sprawdzi się na włosach przesuszonych i mocno zniszczonych.
Należy wymieszać dowolny olej, odżywkę i wodę, w proporcjach 1:1:1, oraz przelać do buteleczki z atomizerem i spryskać włosy.
Metoda jest szybka i prosta, oraz można dowolnie kombinować z użytymi produktami i dokładnymi proporcjami.
 
Wariacją metody sera olejowego, jest metoda na mgiełkę.
Spryskujemy włosy dowolną mgiełką i olejujemy włosy (jak w metodzie na mokro) lub jeśli mamy czas i ochotę, możemy wyczarować własną mgiełkę, np. odlewając trochę z gotowej i dodać do niej oleju, stworzyć własną z półproduktów i oleju... Możliwości są nieskończone.
Najbardziej pasującymi półproduktami do tej metody będą wszystkie humektanty: gliceryna, mleczko pszczele, kwas hialuronowy, d-pantenol, żel aloesowy itp., lub proteiny - olej zmniejszy ryzyko przeproteinowania.
 
Metoda na odżywkę.
Na suche lub mokre włosy nakładamy odżywkę/maskę, a na nią olej. Najlepiej żeby odżywka nie miała w składzie silikonów, które zablokują nam dostęp dobrodzejstw z oleju i odżywki do wnętrza włosa. W tej roli świetne sprawdzi się między innymi Kallos Color, który nie zawiera w składzie silikonów. Można również wcześniej rozrobić odżywkę i olej w miseczce i taką mieszankę aplikować na włosy. Moim zdaniem wygodniejsza metoda.
 
Oczywiście każdą z metod możemy udoskonalać według potrzeb naszych włosów, przyglądając się jak reagują na każdą z metod.
 
Jak długo trzymać olej?
 
Dobre pytanie. Najlepiej nie za długo i nie za krótko, tylko tyle, ile to konieczne.
Może sprawdzić się całonocne olejowanie, albo zaledwie godzinne, ale należy pamiętać, że minimum to co najmniej 30-40minut, wtedy włosy wchłoną wystarczającą ilość składników, by była zauważalna różnica.
 
Ile oleju będzie mi potrzebne?
 
To zależy ile mamy włosów i jakiej są długości. Ja nie oszczędzam, serwuję naprawdę pokaźną dawkę oleju moim włosom, zwykle jest to pomiędzy 1-3 łyżkami stołowymi oleju, chociaż 3 to naprawdę jest bardzo, bardzo dużo.
Chodzi o to, aby włosy od oleju były mokre, ale nim nie ociekały.
 
Tak właściwie, co mi da babranie w olejach?
 
Olejowanie poprawia elastyczność, włosy nabierają blasku, sprężystości, dłużej utrzymują nawilżenie wewnątrz. Potrafią drastycznie obniżyć porowatość, przez co włosy będą mniej się plątać.
Dzięki olejom włosy są bardziej odżywione, mięsiste i co bardzo ważne dla wielu z Nas, skutecznie ograniczają puszenie!
Myślę więc, że warto.
 
Co jeszcze mogę zrobić?
 
Można olejować skalp.
Można olej lekko podgrzać - rycynowy będzie zdecydowanie lepiej się rozprowadzał lekko podgrzany.
Możemy kilkoma kroplami zabezpieczać końcówki, jeśli się kruszą i rozdwajają.
Można też eksperymentować, mieszać i kombinować, możemy popuścić wodze wyobraźni.
Możemy też przedobrzyć, ale to raczej nieuniknione :)
 
 
Lubicie olejować włosy i czy macie swoje ulubione metody?
 
 

5 komentarzy:

  1. Ja najczęściej olejuję na sucho, bo to najszybsza metoda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olejowania na mokro jeszcze nie próbowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja olejuję na mokro + z odżywką :D No i na całą noc :p Full version :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja olejuje na sucho i jedną kropelką oleju zabezpieczam końcówki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jeszcze się nie skusiłam, chociaż czytam często o tym, wydaję mi się że dużo przy tym bałaganu;/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że z chęcią wrócisz tu znowu!

Buzi! :*