#4 Niedziela dla włosów - Henna Khadi Ciemny Brąz

Hello Sweethearts!

Mój dzień pielęgnacji znowu się przeciągnął, powinnam chyba zrobić dwa w jednym, nia miałam też czasu wcześniej zrobić zdjęć i wrzucić notki. Ale, nie przedłużając, zapraszam do czytania.

Zaczęłam w minioną sobotę, myjąc włosy barwą pokrzywową. Nie tylko skalp, ale również długość. Nie robiłam nic więcej, chciałam zobaczyć, jak moje włosy wyglądają bez niczego. Po naturalnym wyschnięciu nie było źle, ładnie błyszczały i były przyzwoicie miękkie, natomiast koszmarem było rozczesanie ich. Końcówki były potwornie spuszone, ale tego akurat się spodziewałam. Mimo namacalnych dowodów, że są miękkie miałam wrażenie, że rozczesuję siano. Czesałam je chyba z 20 minut zanim mi się udało.
Następnie zaczęłam część właściwą - przygotowanie henny. Tym razem zaopatrzyłam się w oryginalną hennę Khadi w kartoniku, w kolorze ciemny brąz. Postanowiłam ją jednak stuningować. Mianowicie, zamiast wody, wykorzystałam wywar z herbaty, dodałam również łyżeczkę soli - oba zabiegi miały na celu wzmocnienie koloru. I odstawiłam miskę na wysoką półkę w łazience, nad kaloryfer, na ponad 12h. Oczywiście w tym czasie henna zgęstniała i moim planem było dodanie glutka z siemienia lnianego, żeby zapobiec hennowemu przesuszeniu, którego doświadczyłam TUTAJ i TUTAJ. I niestety, chyba jestem ostatnia ciapa, ale glutka nie dodałam, ponieważ... Nie dałam rady go przecedzić, żeby pozbyć się ziarenek (Macie na to jakiś patent?), ale zamiast siemienia lnianego, dodałam dwie łyżeczki gliceryny, choć sądzę, że to i tak zbyt mało. Całą papkę trzymałam na włosach 4,5h i płukałam do momentu, kiedy woda była prawie czysta (miała kolor słabej herbaty), wysuszyłam chłodnym nawiewem suszarki (było już grubo po północy) i pojawiło się pachnące sianem, siano :) Niewiele myśląc, zaplotłam warkocz francuski i ta oto fryzura towarzyszyła mi przed kolejne prawie trzy dni. Niżej możecie zobaczyć jak moje włosy prezentują się po rozplątaniu warkocza, jeszcze przed pierwszym od koloryzacji myciem.


Jako, że w listopadzie paskudnie kulało u mnie olejowanie i wcierkowanie (jest w ogóle takie słowo?), po  powrocie nad ranem z pracy, pierwsze co zrobiłam, to w skalp wtarłam jantar, a w długość babydream fur mama. Po kilku godzinach, umyłam włosy również babydreamem, lecz z dodatkiem oleju rycynowego - szampon zmienił kolor na mlecznobiały - nie mam absolutnie problemu z obciążeniem. Włosy osuszyłam ręcznikiem i następnie wprasowałam w nie Kallosa Algae (recenzja TUTAJ) zmieszanego ze złotą Isaną, którą mam nadzieję niedługo skończyć. Po ok 40 minutach całość spłukałam, do ostatniego płukania wykorzystując płukankę octową i po odsączeniu nadmiaru w ręcznik, rozczesałam grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach, niestety plastikowym. Byłam zaskoczona, że przy czesaniu na grzebieniu zostało dosłownie tylko kilka włosów. Wyschły naturalnie, ale wcześniej wtarłam w końcówki serum z olejem z czarnuszki, którego pełna recenzja jest TUTAJ. Efekt możecie obejrzeć poniżej.

Wiem, końcówki wołają o pomstę do nieba

Póki co, jestem zadowolona z efektu, jaki uzyskałam henną, choć PONOWNIE miałam nadzieję, że henna bardziej przyciemni moje włosy. Zastanawiam się, czy kolejnym razem nie spróbować zmieszać pół na pół ciemnego brązu z czernią.

Pytanie może nieco spóźnione, ale co Wy zrobiłyście dla swoich włosów? 

18 komentarzy:

  1. Włosy wyglądają super po hennowaniu. ;) też ostatnio nie miałam ani czasu, ani chęci na olejowanie, ale mam silne postanowienie poprawy ;) Końcówki faktycznie przydałoby się ściąć, bo traci na tym estetyka całych włosów. Poza tym po prostu pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie opisałam co zrobiłam :)
    A włoski cacy, jakbyś podcięła końcówki to byłyby idealnie gładką taflą <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ładny kolor <3 a co przecedzania siemienia lnianego to najlepiej robić to od razu po ściągnięciu z ognia :) bo jak zacznie stygnąć to jest ciężko :D a i też na Twoim miejscu pomyślałabym o lekkim podcięciu końcówek, bo wyglądają na przerzedzone :) i będzie cuuudooowna tafla! <3
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba podciąć końcówki i będą mmm!:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do glutka to ja jeszcze gorącego wylewam na gazę i zostawiam. To co nie przeleci do miseczki przekładam do sitka i wyduszam do cna :d Co prawda sporo produktu zostanie, ale wystarcza na pokrycie całych włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wyglądają ładnie chociaż trochę bym podcięła . ja czaję się żeby moje podciąć w ogóle bo są w strasznej kondycji po tym wypadaniu

    OdpowiedzUsuń
  7. Twój kolorek jest piękny, szkoda byłoby go przyciemnić -bo wiadomo,z tym łatwo przesadzić i potem kłopot :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się kolor Twoich włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne włoski CI wyszły :) Ja jeszcze w życiu ani nie farbowałam włosów farbą ani henną ;p Może to dziwne ale boje się ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Nieźle te włosy wyszły. A taki efekt długo się utrzymuje?

    OdpowiedzUsuń
  11. Śliczny kolor! Tylko podciąć i będą idealne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Końcówki można by podciąc, ale kolor masz piękny!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi też się ten kolor podoba :) I blask mają i gęstośc tez niezła - zwłaszcza kiedy sa pofalowane :) Mozna by próbować mieszać, tylko z proporcajmi trzeba uważać ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciemny brąz ma w sobie indygo - dlatego sól i utlenianie to błąd. Następnym razem nie dodawaj soli i nałóż koniecznie świeżą hennę na włosy, zamiast herbaty polecam mocną kawę sypaną - to Ci pomoże uzyskać naprawdę ciemny kolor.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zamiast glutka z siemienia można zrobić na szybko glutek z mąki ziemniaczanej - 2 łyżeczki mąki + pół filiżanki wody i to podgrzewać mieszając. Można zrobić dowolnie gęste. Szybko stygnie, łatwo w ciepłym glutku rozpuścić glicerynę, krem nivea albo miód. Używam tego jako bazę i zagęstnik do masek i do rozcieńczania szamponów. Zamiast wody można użyć zaparzonej wcześniej kawy, herbaty czy ziół. Dzięki temu nie wyrywam sobie włosów ze skalpu przy aplikacji kosmetyków. Przypuszczam, że to też może ułatwić aplikację henny - można tym dowolnie zagęścić mieszankę i nic nie ścieka po karku. Nie cierpię, jak ze mnie maska spływa - ta metoda to wybawienie z tego kłopotu.

    Z czarną henną uważaj - ona ma bardzo chłodny kolor. Ja bym nie ryzykowała, bo teraz jest nieźle. Przy kolejnych aplikacjach i tak się kolor jeszcze trochę przyciemni.

    Poza tym to moje końcówki pozdrawiają twoje końcówki :P Też nie mogę się zabrać za podcięcie ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że z chęcią wrócisz tu znowu!

Buzi! :*