Włosowa aktualizacja, czyli jak mi poszło zapuszczanie | Podsumowanie roczne






3, a właściwie 4 miesiące zapuszczania u Ewy z włosów na emigracji przeleciały jak z bicza strzelił. Dziś nadszedł czas na podsumowanie całej akcji, przyrostu i przy okazji aktualizacji włosów.

Dzisiaj to był cyrk na kółkach. Luby chyba zmienił branżę i co drugi dzień hobbystycznie zajmuje się demolowaniem łazienki i zabawą w hydraulika. A tak całkiem serio, to już drugi raz w ciągu trzech dni (!!!) wyskoczył jakiś śmieszny wężyk zza prysznica i lało się po ścianach i podłodze. Luby musiał więc odkręcić umywalkę, szafkę, odsunąć prysznic, poczarować i poskładać to wszystko do kupy. Koniec końców, zmuszona byłam umyć włosy w kuchennym zlewie. Da się? Da się! :D
Zapraszam!

W maju postanowiłam potwierdzić moją teorię o zależności między jedzeniem białka, a porostem włosów. Wspominałam o tym tutaj KLIK i tutaj KLIK Odstawiłam więc białko niemal całkowicie, jadłam tylko sporadycznie i to w dużo mniejszych ilościach w porównaniu do kwietnia. Powiem Wam szczerze, że aż takiej różnicy się nie spodziewałam - moje włosy urosły zaledwie 0.5 cm! Mierzą dzisiaj zatem "jedynie" 75.5 cm - taaak, a mnie się marzyło dobicie do 80 cm ;) to może za miesiąc. Na najbliższy miesiąc mam w planie bowiem wcinanie cudeńka, które pokazywałam Wam już na instagramie - indyjskiego dżemiku Dabur Chyawanprash, który odkupiłam od Zołzy z kitką KLIK, ponieważ ją niestety uczulił. 


Poniżej podlinkuję raporty z poszczególnych miesiąców zapuszczania. Podsumowując wszystkie centymetry jakie udało mi się zyskać co jak co, ale niewielkim nakładem przybyło ich łącznie: 8.5 cm, co daje średnią 2.2 cm miesięcznie - sądzę więc, że całkiem nieźle.




Za kilka dni minie rok odkąd założyłam bloga. Z porównaniem rocznej pielęgnacji chciałam zaczekać jeszcze te kilka dni, ale nie wytrzymałam i musiałam to zrobić już teraz :) 

O bogowie, te końcówki!

Puch, puch był wszędzie


Jak widać, znacznej różnicy w przyroście nie widać, jest raczej subtelna. Nie byłam w stanie uchwycić idealnie takiej samej odległości i kąta robienia zdjęcia, stąd właśnie niewielkie różnice. Dodatkowo na początku lutego u fryzjera ścięłam ok 10 cm, a do tego czasu systematycznie , co miesiąc lub dwa, podcinałam włosy sama w domu. Zdjęcia z ubiegłego roku były robione zaraz po myciu i kolejnego dnia, natomiast dzisiejsze - zaledwie kilka godzin po myciu w kuchennym zlewie. O jakości włosów nie będę pisała, bo to chyba widać gołym okiem.

Mycie w zlewie odbyło się przy użyciu szamponu Biovax Bambus i Avocado oraz ekspresowej maski Banii Agafii, którą udało mi się skończyć. 

Kochani, nadal bardzo Was proszę o branie udziału w ankiecie KLIK - wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz, mam nadzieję, że z chęcią wrócisz tu znowu!

Buzi! :*